Fajnie by było móc sobie opowiadać takie historie na Batonowym spotkaniu :))
Sytuacja miała miejsce jakieś 3 lata temu, kiedy mój tyłek był usadowiony na zachodniej części Europy, a mianowicie w nieszczęsnej Holandii :P
Pewnego zimowego dnia dostałam zaproszenie od znajomych na parapetówę do innego miasta. Mieszkali w samym jego centrum, w okolicy było mnóstwo barów, pubów i dyskotek... Więc postanowiliśmy zaprawić się w domu i zrobić mały "maraton" Więc wypiliśmy troszkę mocniejszego alkoholu i ruszyliśmy.! Jeden bar, drugi , trzeci ... No i w jednym z nich zorientowałam się , że straciłam kurtkę... Bar był tak zaprojektowany, żeby z niego wyjść trzeba było przejść w koło baru który był usadowiony na samym środku lokalu , masa ludzi sprawiła , że nawet ja mimo małych rozmiarów nie miałam możliwości się przecisnąć...
Tak więc robię jedno kółko, drugie i tak chodzę szukam tej kurtki ( Było mega zimno ) Ludzie już zaczęli mnie rozpoznawać i pytać czego szukam, oczywiście głównie w języku angielskim.. Tak więc użyłam swojej doskonałej angielszczyzny i odpowiadam " I lost my skirt"
Te moje przechadzki trwały jakiś czas, ale niestety zakończyły się niepowodzeniem , wróciłam do domu w kurtce kolegi.
Obudziłam się rano, jakby mnie olśniło ! I zaczęłam ryć na cały głos , aż do pokoju wpadła kumpela z narzucającym się pytaniem "Co Ci się dzieje ? "
No i jak jej uświadomiłam , że przez około godzinę chodziłam wstawiona po pubie i mówiłam wszystkim ludziom , że ZGUBIŁAM SPÓDNICZKĘ dostała takiego napadu śmiechu , że obudziłyśmy resztę ekipy ! Heh chciała bym pamiętać reakcję tych ludzi i wiedzieć co sobie o mnie myśleli :D